....jedna zaległa strona mojego skromnego art journala. Powstała "z przygodami" na skutek mojego gapiostwa - chyba albo żywiołowości , której się nie spodziewałam . W momencie gdy zaczęłam malować farbami tak mnie poniosło, że w rezultacie zamalowałam całość nie zostawiając białego kawałka na którym przewidziałam, iż będa piwonie.... żeby pokryć farbę musiałabym nałożyć solidną warstwę białej akrylówki. Narysowałam więc pisakiem wodoodpornym piwonie ( a nawet dwie) na papierze śniadaniowym , pokolorowałam kredkami akwarelowymi i wodą nastepnie przykleiłam klejem do decou całość modląc się żeby tylko papier się nie pofalował lub nie porwał . Udało się i wyszło coś takiego ( po kliknięciu fotki się powiększają)
tu troszkę bliżej
...teraz pomyślałam, że mogłam tak dokładnie nie wycinać papieru bo widać brzegi , następnym razem będę rwać z zapasem - ładniej się wtopi w tło.
Dziękuję za wszystkie komentarze bardzo ale to bardzo mnie one zapalają do dalszej pracy.
Życzę udanego weekendu a kto na wakacjach cudownego wypoczynku i ciepełka xoxoxox.
sobota, 23 lipca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
"Szalone ręce" pragną wręczyć Ci wyróżnienie :)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie :D
eee, że ty te piwonie tak sama narysowałaś? suuuper, kochana, wyszło pięknie. i piwonie i całość cudowne:)
OdpowiedzUsuńO żesz kurczaki - niesamowicie to wygląda! Lubię takie "akcje ratunkowe":)
OdpowiedzUsuńa ja myślałam, że tak miało być od początku... genialny efekt :*
OdpowiedzUsuń