Fotka została zrobiona przed ostatecznym szlifem , którym jest odrobina galaretki - niestety wcześniej wymieniona skutecznie odbija światło przez co nie widać tak ślicznie owoców. Ja galaretki daję tylko troszkę - tyle by owoce nie spadały i brzoskwinie nie obeschły gdyby miało stać kilka dni ( co w mojej rodzinie graniczy z cudem!!!))))) ) Do tego użyłam własnych wisni i borówek, które wczesniej gościły na moim blogu oraz brzoskwiń od miłej Pani z placu ale można oczywiście dać inne.
Polecam wszystkim na letnie deserki.....
ale się rozgadałam fiu fiu...
Wygląda smakowicie!
OdpowiedzUsuńPrzyłączam się do klubu. Przez ostatni miesiąc upiekłam więcej niż przez całe życie ;)
Serdecznie pozdrawiam,
Magda x
aaach! co za cudo! ja też uwielbiam ciasta owocowe i, choć kucharka ze mnie okazjonalna, sama to i owo piekę ;) No ale Twoje ciacho to już wyższa szkoła jazdy :)
OdpowiedzUsuńMniaaaam po prostu :) mam ślinotok
OdpowiedzUsuńmnie za to wzięło na pieczenie bułeczek drożdżowych, tzn weźmie mnie jak znajde na to czas :D hehehe.
Jesteś okrutna ,wiesz ? kusisz tym pysznosciowym ciastem ,a tu nijak nie da się uczknąć kawałek z monitora ... ;)
OdpowiedzUsuńposiliniona jestem jak ząbkujący maluch :))
oooo, that looks yummy..
OdpowiedzUsuńgood luck in my candy draw, thanks for entering. hugs rachxx